wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 10


Gabriel:
-Ano.. Kurde stary słuchaj to dosyć yyy krępujące i w ogóle, ale beze mnie z tymi rękoma nie dasz sobie rady i ten.. będę musiał pomóc ci się umyć.- oznajmił.
-Yy..- przełknąłem ślinę- Ten.. jakoś sobie sam poradzę..
-Wierzysz w to? Całe ręce masz zabandażowane, a odwinięcie nie wchodzi w grę..  No kurde wiem, że to dla ciebie niekomfortowa sytuacja dla mnie tym bardziej, ale jakbyś nie walił łapami jak szalony to byśmy nie musieli z tym się babrać.. No to ten.. Idziemy?
Przytaknąłem niepewnie głową biorąc z torby bokserki i dużą bluzkę. Poszliśmy do łazienki. W ziemi była spora wanna, która była po prawej stronie. Po lewo duże lustro, zlew i szafki. Dalej drzwi z foliowymi rurkami zasłaniające małe pomieszczenie z toaletą. Czerwono włosy schylił się do wanny, zatkał odpływ i zaczął nalewać wodę z pomarańczowym olejkiem, który poznałem po zapachu. W końcu wanna była napełniona.
-To ten ja się odwrócę  a ty się rozbierz i wejdź tylko nie zamącz bandaży.- mruknął odwracając się, a ja szybko ściągnąłem z siebie ciuchy i zamoczyłem się w wodzie.
-Ym no już.- mruknąłem.
Odwrócił się w moją stronę przysiadając na płytkach. Chwycił gąbkę i zamydlił ją. Odwróciłem się tyłem do niego by umył mi plecy. Poczułem jak gąbka masuje moje plecy. Gdy przez przypadek jego palce musnęły moją skórę przeszedł mnie dreszcz. Potem odwróciłem się do niego przodem, a on zaczął myć moją pierś. Najgorszą torturą było jak przejeżdżał po moich sutkach, a ja czułem, że zaczynam się podniecać. Uniósł za kostkę jedną moją nogę i zaczął ją myć, aż do uda. To samo zrobił z drugą. Na końcu wmasował szampon w moje włosy i spłukał.
-Dzięki.. Dalej sobie poradzę.- mruknąłem chcąc, by wyszedł żeby nie zauważył mojego podniecenia.
-Okej tylko ci dam ręczniki.- z szafki obok zlewu wyjął dwa białe puchate ręczniki jeden duży drugi mały. Położył na płytkach przy dywaniku i wyszedł.
Podparłem się rękoma po bokach wanny i wyczołgałem na dywanik. Chwyciłem mniejszy ręcznik robiąc sobie turban na głowie,  a potem drugim zacząłem się solidnie wycierać. Postałem chwile uspokajająco oddychając i jak poczułem, że mój ‘mały przyjaciel’ też się uspokoił ubrałem się. Ręcznikiem podsuszyłem moje blond kosmyki i wyszedłem do pokoju. Złotooki siedział przy biurku pakując się na jutrzejsze zajęcia.
-Ano tooo.. gdzie mógłbym spać?- zapytałem.
-Oo..zupełnie o tym zapomniałem.- zamyślił się na chwilę- Te dwa pokoje gościnne na dole są w remoncie jeszcze przez jakieś dwa tygodnie… Chyba.. Ojciec nie długo wróci to się go zapytam, a jak nie to śpisz u mnie. Mam spore łóżko, więc chyba nie ma problemu?
-W porządku..- nie w ogóle nie jest w porządku, bo jak powtórzy mi się sen z Kasuse i mi stanie to się chyba spalę ze wstydu.
Po jakiś piętnastu minutach usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu. Udaliśmy się na dół. Spotkaliśmy ojca Aleksandra, więc ja postanowiłem, że zrobię kolację i herbatę, a oni usiądą sobie w jadalni i pogadają. Przygotowałem ryż z sosem słodko-kwaśnym i brokułami. Zaparzyłem jeszcze herbatę i zacząłem wszystko zanosić do jadalni. Najpierw porcje dla nich, a potem pojawiłem się ja ze swoją.
-Porozmawiałem z synem i nie mam nic przeciwko byś tu został, ale rzeczywiście musisz z nim dzielić pokój, bo gościnne są w remoncie i trochę to potrwa.- powiedział i spróbował dania- Mmm dobre. Jak będziesz miał jakieś natchnienie to możesz nam czasami gotować.- mrugnął do mnie.
-Oczywiście. Mogę robić przez ten tydzień obiady i kolacje, a od przyszłego tylko kolacje, bo zajęcia będę miał akurat do późna.
-Nie czuj jakiegoś obowiązku co do robienia tego. Jak chcesz to rób, jak nie to nie.- uśmiechnął się przyjaźnie.
Zjedliśmy i pogadaliśmy przy herbatce, by potem rozejść się do pokoi. Położyłem się na jednej połówce łóżka, a Aleks poszedł się wykąpać, by po chwili wrócić w samych spodniach od piżamy.
-Dobranoc.- powiedział i ułożył się wygodnie na poduszce gasząc lampkę.
-Branoc.- mruknąłem sennie, by po chwili odpłynąć w objęcia Morfeusza.
Następnego dnia obudziłem się przed 10:00. Zarówno Aleks jak i Minako już byli w szkole, więc ja postanowiłem, że może posprzątam na parterze. Chociaż tak jak na razie mogłem się im odpłacić za przygarnięcie. Wyszło na to, że wyczyściłem wszystko i nawet wypastowałem podłogę. Było około 13:00 jak wziąłem trochę moich oszczędności i postanowiłem zrobić zakupy. Po nie całej godzinie wróciłem z dwoma sporymi siatami z jedzeniem. Zdążyłem rozpakować produkty jak do domu wpadła młoda. Zapytała czy może mi pomóc w zrobieniu obiadu. Nie widząc zastrzeżeń pozwoliłem jej i zaczęliśmy myśleć co by tu przygotować biorąc pod uwagę, że przyjdą także Ayase i Tooru. Zdecydowaliśmy się na faszerowane pieczone pomidory. Już nie długo potem w kuchni czuć było przyjemny zapach potrawy. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że chłopaki będą za jakieś dziesięć minut. Ułożyliśmy wszystko ładnie na talerzach i zanieśliśmy do jadalni. Zaledwie chwilę potem usłyszałem jak do domu wrócił Aleks i słyszałem również głosy Ayase i Tooru. Przywołani zapachem przydreptali do nas i spojrzeli łakomie na obiad.
-No hej chłopaki siadajcie i jedzcie.- zaprosiłem ich do stołu. Nie stawiali protestu i zaczęliśmy pałaszować. Później do Minako przyszła koleżanka , więc poszły do ogrodu, a my siedzieliśmy w swoim męskim towarzystwie. Zauważyłem, że nawet jak coś do jedzenia robiłem to nie odczuwałem bólu w rękach, więc bandaże długo nie będą potrzebne. W końcu wyszło na to, że Tooru i Aleks zasiedli w salonie przed konsolą, a z Ayase poszliśmy do pokoju.
-Z tego co słyszałem gołąbeczki nie próżnujecie.- wystawiłem język.
-Z tego co widzę to wy też. Mieszkacie razem, śpicie w jednym łóżku, robisz mu obiadki..Jak stare małżeństwo.- odgryzł się.
-Pff mnie z nim nic nie łączy.
Poprzekomarzaliśmy się jeszcze trochę, ale w końcu zeszliśmy na temat tego co się stało, że jestem właśnie tu. Około 19:00 chłopaki się zmyli.

Ayase:
Wczoraj byliśmy u Gabiego i Aleksa. W szkole znowu zachowywałem się z Tooru czysto koleżeńsko. Na korytarzu byłem świadkiem jak Aleks ponownie zaczął chodzić z Tamami. Cytata blondyna z ilorazem inteligencji na minusie pf.. Po szkole musiałem na chwilkę iść do pokoju nauczycielskiego odnieść magnetofon z sali językowej, iż nauczyciel mnie prosił. W podskokach pognałem przed szkołę mając nadzieję, że mój turkusowooki tam na mnie czeka. Nigdzie go jednak nie widziałem. Po chwili telefon w mojej kieszeni zawibrował i odczytałem od niego wiadomość, która brzmiała:
„Dzisiaj jestem zajęty”
Eh? Żadnego całuska czy coś? No wielkie dzięki, a mieliśmy ten dzień spędzić razem. Do końca dnia nie dostałem od niego żadnej wiadomości i nawet nie zadzwonił, a gdy ja próbowałem to zrobić włączała się poczta. Zirytowany postanowiłem z nim jutro pogadać. Jednak jak się okazało w szkole także go nie było, a po szkole jak byłe w jego mieszkaniu to nikt nie otwierał. Poszedłem do domu starając się powstrzymywać łzy. Wiedziałem, że się ze mnie chciał ponabijać! A teraz ma jeszcze większy ubaw mnie ignorując! A już miałem nadzieję, że coś do mnie czuje, że to chłopak dla mnie. A co? Nagle odechciewa mu się mojego towarzystwa i mnie unika. Sukinsyn!
Przez kolejne dwa dni szkoły go nie widziałem, aż nadszedł weekend. W sobotę rano dostałem od niego wiadomość żebyśmy się spotkali w kawiarence Antiqua o 10:00. Poszedłem tam z obojętnym wyrazem twarzy. Siedział już na miejscu, ale był blady i miał sińce pod oczami. Na ten widok drgnąłem.
-Przepraszam.- powiedział zachrypniętym głosem- Dowiedziałem się, że z babcią Torini jest źle i poleciałem jak najszybciej do niej do Włoch. Starałem się jej pomóc, by wyzdrowiała, ale ona tylko słabła w oczach. W czwartek umarła w śnie, a wczoraj był już pogrzeb. Nie mogłem się z tobą skontaktować, bo rozładował mi się telefon, a nie wziąłem w pośpiechu ładowarki.. Kochanie naprawdę przepraszam. Jest mi tak źle, że babci Torini już nie ma..
-Oh.- przytuliłem go- Już dobrze.
Nie odzywaliśmy się przez jakiś czas. Wiedziałem, że tego potrzebował. Czułego uścisku ukochanej osoby. A pomyśleć, że ja w niego zwątpiłem.. Posiedzieliśmy tam kilkanaście minut i przenieszliśmy do niego do domu. Widziałem, że jest zmęczony, więc położyliśmy się, przytuliłem go do swojego torsu i czuwałem, aż uśnie. Gdy przestał drgać i usłyszałem jego unormowany oddech co oznaczało, że usnął sam przymknąłem powieki. Było mi źle. Tworzyłem histerie wszystko działo się tak szybko.. A tu okazuje się, że spotkało go takie nieszczęście… Byliśmy ze sobą dwa tygodnie, a ja śmiałem zwątpić.. To mnie zabolało.. Ale od teraz nie zwątpię, muszę dać z siebie wszystko, byśmy byli ze sobą jeszcze dłuuugo i o jeden dzień dłużej..


____________________________________________________

gome za takie krótkie i za jednoniowe opuźnienie... ale ja dłuższego napisać nie mogłam bo chorutka jestem i mi mózg fiksuje

4 komentarze:

  1. nie pozwalam ci chorować <o< , a tym bardziej nie pozwalam by Aleks znowu był z Tamami x.x . żądam by zerwali , a Aleks wypłakiwał się po pijaku Gabrielowi and potem ma nastąpić buzi buzi *o* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ja chce jeszcze,,, uwielbiam cię wiesz?
    pisz dalej, dużo weny i zaglądaj często do mnie, jutro może nawet do 12 rozdziału wstawię ;3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaeru mam ochotę cię ukatrupić.Dlaczego nie opisałaś reakcji Aleksa jak kąpał Gabrysia?! Nie masz sumienia! Ja liczyłam, że coś drgnie. Ten facet ma serce z kamienia. Nie zerknął na kolegę chociaż raz? A miało być tak pięknie! Gabryś to fajtłapa! Miał taką okazję trochę pouwodzić Kasuse i nie skorzystał.Czyżby ta plastikowa blondyna tak go eksploatowała, że nikt poza nią już go nie interesuje?
    http://stregabiancayaoi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ach, szkoda, że Alex nie pooglądał sobie Gabiego, ale nie zawstydzajmy Gabrysia. Będą mieli jeszcze okazję nie tylko na siebie popatrzeć. :D Gabriel zachowuje się jak dobra żona. I śpią razem. :DDDD
    A Ayase, fakt zwątpił w Tooru, ale co miał robić. Chłopak się do niego nie odzywał, zniknął. Ale już są razem. :D

    OdpowiedzUsuń