sobota, 29 września 2012

Rozdział 15


Aleks:
Przez większość nocy nie mogłem usnąć, ale za to nawiedzały mnie różne myśli. Zastanawiałem się jakby to było gdybym był gejem. Jakby to było jakbym się zakochał w chłopaku… Przypomniał mi się widok z mojej wyobraźni wijącego się Gabriela z rozchylonymi wiśniowymi ustami, błyszczącymi oczami i bladą klatką piersiową unoszącą się rytmicznie podczas doznawania pieszczot. Policzki zapiekły mnie niemiłosiernie. Przecież takie myśli to jeszcze nie oznaka, że mam coś z homo.. Prawda? … Spojrzałem na twarz śpiącego blondyna. Włosy rozsypane po poduszce, długie rzęsy rzucające cień na policzki i lekko rozchylone usta. Wyciągnąłem dłoń nagłym odruchem chcąc pogłaskać go po policzku, a wtedy zadzwonił jego budzik, więc szybko zabrałem dłoń wstając z łóżka i powoli zaczynając się ogarniać do szkoły.
Do szkoły podjechałem autem. Chciałem zabrać ze sobą Hattoriego, ale stwierdził, że podjedzie autobusem i mimo wszystko jego ośli upór wygrał. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po podjechaniu na parking była Tamami z koleżaneczkami przy jednym z różowych aut. Gdy zobaczyła jak wysiadam podleciała do mnie w tych swoich szpilach z futerkiem.
-Hej kochanie, to jak wpadasz po szkole do mnie?- zaświergotała.
-Jakby ci to powiedzieć.. Nie jesteśmy już ze sobą, nie mogę na ciebie patrzeć.
-Że co proszę?- przystawiła dłoń z tipsami do ust.
-Plastik ci mózgu nie zastąpi.
Nic więcej nie dodałem po prostu odszedłem w kierunku szkoły słuchając śmiechów uczniów nabijających się z blondynki.
Podczas zajęć zauważyłem, że Tooru i Ayase zaprzyjaźnili się dość nie źle, bo spędzali ze sobą każdą wolną chwilę na przerwach. Może im to na dobre wyjdzie w końcu obydwaj nie mają nawet dziewczyn, więc czas na przyjaźń tracą…
Gabriel:
Podjechałem autobusem pod szkołę i jak tylko przeszedłem parę kroków dotarł do mnie gwar rozmów. Dosłyszałem jedynie w tej plątaninie coś o Aleksie, wkurzonej Tamami i obciachu przed całą szkołą. Stwierdziłem, że dowiem się o co chodzi później od samego czerwonowłosego. Nie musiałem jednak tyle czekać, bo zaraz spotkałem Ayase i Tooru.
-Stary jaka akcja cię ominęła.- zaczął jasnowłosy.
-No opowiadaj.
-Aleks przed całą szkołą zerwał z Tamami i do tego wyzywał ją od plastików. Jej mina bezcenna.- chichrał jak głupi.
-Heh no to nie źle.
-No oczywiste. I patrz masz w łóżku wolnego, przystojnego faceta.- poruszył brwiami zaczepnie tyrkając mnie łokciem.
-Pomarzyć zawsze można.- pokazałem mu język i udałem się za pierwsze zajęcia.
Po lekcjach podreptałem do kawiarni Antique i popijając latte myślałem nad najbliższym miesiącem. Urodziny mieli Aleks i Ayase, trzeba dokupić nowy zestaw książek do chemii, przydałaby mi się cieplejsza bluza i może glany i powoli przydałoby się zacząć oszczędzać kasę na święta. Pomyślałem nad jakąś pracą najlepiej wieczorem, bo zajęć za nic nie mogę opuścić, bo i tak mam sporo zaległości. Z gazetką ogłoszeniową zwiedziłem pół miasta, lecz albo było już stanowisko zajęte, albo były takie warunki, że masakra, albo po prostu praca na rano. W pewnym momencie adres pokierował mnie pod pewien lokal z błękitnym neonowym szyldem ‘Amour’. Wszedłem przez ciemne drzwi do środka. Jak się chwilę potem okazało był to klub, ale nie taki zwykły jakiś, bo to był klub gejowski. Niepewnie podszedłem do barmana.
-Przepraszam. Ja w sprawie pracy.
-Chodź za mną.- wyglądał na ponad dwadzieścia lat, niebieskie włosy i siwe tęczówki, porządna budowa jak na faceta przystało.
Zaprowadził mnie na pierwsze piętro do gabinetu kierownika.
-Szefie młody w sprawie pracy.- poinformował i zniknął po chwili zostawiając mnie tam z dorosłym mężczyzną w drogim garniturze. Miał czarne krótko ścięte włosy i brązowe trochę skośne oczy.
-Witaj. Jestem Masato Katrini. Jestem założycielem tego lokalu. Ten który cię tu przyprowadził to Ryu, nasz stały barman.
-Ym.. Witam jestem Gabriel Hattori, licealista. Szukam jakieś dorywczej pracy wieczorami.- mruknąłem czując się nie pewnie przy rosłym mężczyźnie.
-To się dobrze składa. Mamy dobre warunki i zarabiałbyś za jeden wieczór jak na początek po 800 zł, potem się zobaczy.
-800 zł? Tak dużo za zwykłą pracę?
-Chłopcze to nie jakaś tam zwykła praca. Wieczorowy pokaz tańca na rurze, a w szybkim czasie zarobisz sporą sumę. Przy twoim wyglądzie świetnie byś tu pasował.
-M-Mogę się zastanowić?- mruknąłem zarumieniony jak cegła patrząc na swoje sznurówki.
-W piątek jest pierwszy pokaz, więc daj znać do czwartku, będę tą posadę trzymał dla ciebie.- podał mi kartkę z wizytówką- Jak się zdecydujesz, dzwoń.
-D-Dziękuję. Dowidzenia.
Opuściłem lokal pośpiesznie i skierowałem się domu Kasuse. Usiadłem w salonie przed kominkiem z gorącą herbatą zastanawiając się co dalej. W głowie wykonałem obliczenia jaka mniej więcej suma jest mi potrzebna w najbliższym czasie i stwierdziłem, że inna praca nie byłaby na tyle opłacalna.. Tego dnia już nie chciałem o tym myśleć i nie rozmawiając z nikim wiele udałem się spać po wcześniejszym naszykowaniu rzeczy do szkoły.
Aleks:
Po szkole udałem się na komisariat chcąc posiedzieć u ojca skoro Gabi miał nie wrócić od razu do domu. Wszedłem po schodach kierując się do jego gabinetu. Jako, że nie miałem zwyczaju pukać od razu otworzyłem drzwi, lecz po chwili równie szybko je zamknąłem. Zamrugałem szybko oczami w myślach układając obrazek, który przed chwilą zastałem. Mój ojciec lizał się ze swoim przyjacielem Reirim?! WTF?! Potrząsnąłem głową ponownie chwytając na klamkę. Tym razem siedzieli obok siebie przeglądając jakieś akta.. Może wcześniejsze mi się zdawało?..
-Hej.- rozsiadłem się wygodnie na kanapie.
-Siemasz młody.- przywitał mnie Reiri.
-Co robicieee?
-Sprawdzamy sprawę wypadku koło starego kina.
-Aaa czyli nuuuda.
-Tiaa..
-A gdzie masz Gabriela?- zapytał tata.
-Miał coś do zrobienia po szkole, więc jak widzisz nie chciałem siedzieć w domu sam, więc wpadłem na chwilę.
-Dobra. Dziesięć minut masz jeszcze, więc chodź, bo mi się przydasz.
Pomogłem im trochę w papierkowej robocie i wróciłem do domu. Blondyn był dziwnie zamyślony, ale nie chciałem na razie pytać, więc bez zbędnej gadaniny poszliśmy spać.
Ayase:
Muszę szczerze przyznać,  że po pamiętnej nocy mam mimo wszystko niedosyt. Potrafię mieć fazy, że myślę o seksie w środku lekcji fizyki i myślami odlatuję do Tooru i jedynie mocną siłą woli powstrzymuję krocze od wypuklenia w spodniach. Czy to zboczenie? To trzeba leczyć? Wrzucą mnie w kaftan i zamkną w pokoju bez klamek? Oby nie.. Do tego po południu nie mogłem się spotkać z moim kochanie, bo miałem mieć następnego dnia test z 17 działów z historii sztuki, a to mi koślawo szło, więc ten dzień był pod znakiem NAUKA. Wieczorem oczy mnie bolały, ale trwałem wytrwale popijając na orzeźwienie sok z czarnych porzeczek. W pewnym momencie rozdzwonił się głośno telefon.
-Hm?- mruknąłem do słuchawki przeglądając wzorki na jakimś obrazie.
-Hej kochanie jak nauka?- zapytał mój chłopak.
-Ym.. No jak na mnie to nie źle mi idzie. A co tam?
-Tęsknię.. Siedzę, myślę o tobie..
-Mmm i co myślisz?
-Że jesteś taki rozkoszny. Przypominam sobie jak rozkosznie pojękiwałeś pode mną, jak nam było dobrze…
-…- spaliłem buraka ostro- No ten no… mówisz zawstydzające rzeczy..
-Mój słodziak.- zaśmiał się perliście- Dobrze kochanie ucz się, ale nie przemęczaj, zobaczymy się jutro. Dobranoc skarbie. Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham. Dobranoc.
Z uśmiechem dokończyłem czytanie i po jakiejś godzinie spałem już w mięciutkiej pościeli tuląc mocno poduszkę.



______________________________________________________________

Natchnął mnie ten oto filmik hehe:
Męski taniec na rurze xd

piątek, 28 września 2012

Uwaga, Uwaga!

Dziękuję wam bardzo wasze komentarze bardzo mi pomogły ;)  I odkryłam, że Mruczek to moja bliźniaczka hehe ;D
Ale idąc ku temacie związanym z rozdziałami... Jutro dostaniecie rozdzialik! ;D
Pozdrawiam cieplutko <3

niedziela, 16 września 2012

Rozdział 14

KOCHANI ZMIANA PLANÓW! JEST JEDEN ROZDZIALIK, ALE JEGO DRUGA CZĘŚĆ JEST TAK NAPISANA BYŚCIE MAM NADZIEJĘ NIE MUSIELI NA MNIE NARZEKAĆ ;)

ZAPRASZAM DO CZYTANIA!
__________________________________________________________________


Gabriel:
Mała wybawiła się w fantazji chyba za wszystkie czasy biegając wśród rur i tarzając się w kolorowych, plastikowym piłeczkach. Ja za to obserwowałem ją i rozwiązywałem quizy, które były przy stolikach dla opiekunów dzieci, aby ci mogli coś wygrać dla swoich pociech. Pod koniec zabawy obwieszczono, iż to właśnie ja wygrałem wielką maskotkę błękitnego słonika. Mimi podziękowała mi i uradowana niosła dumnie zabawkę, aż do samego domu. Po przekroczeniu drzwi od razu pognała do siebie, więc ja udałem się do sypialni dzielonej z czerwono włosym. Zastałem go leżącego plackiem na czerwonej pościeli, obok na szafce było wino.. Eh gdyby to na mnie właśnie tak czekał… Dosiadłem się obok niego i zagadnąłem:
-I jak?
-Porażka.- odmruknął.
-O.. Ale jak to?- zapytałem z mało inteligentnym wyrazem twarzy.
Podniósł się do siadu patrząc na mnie uważnie. Nim zauważyłam złapał moje ręce trzymając je nad moją głową, a ja sam leżałem z rozwartymi szeroko oczami patrząc jak pochyla się nade mną i mrozi spojrzeniem.
-Dlaczego ty?.. Dlaczego tak się dzieje między nami co? To zaczyna być denerwujące.
-A-Ale o co ci chodzi?- wyjąkałem.
-Powiedz mi prawdę. Powiedz co się do kurwy nędzy ze mną dzieje! Co jest ze mną nie tak?!- w tym momencie już krzyczał. Nie wiedziałem co powiedzieć. W jego oczach widziałem mieszane uczucia  w tym rozpacz.- Ty powinieneś wiedzieć. Odkąd cię poznałem wszystko jest inne. Dlaczego? Co takiego zrobiłeś, albo co ja zrobiłem?- jego głos złagodniał- Chciałbym tylko wiedzieć.. Czy tak dużo wymagam?
-Przepraszam.. Jeśli zrobiłem coś źle..- mruknąłem odwracając głowę w bok- Powiedz słowo, a mnie tu nie będzie.
-O to chodzi.. Nie przyjmuję opcji, że miałoby ciebie nie być.. Jesteś tu i nie potrafię sobie wyobrazić, że rano nie widzę ciebie wtulającego się w poduszkę i zagryzającego wargę przez sen, że nie biegasz z uśmiechem po kuchni gotując coś dobrego, że nie widzę jak w skupieniu przeglądasz ważniejsze papierki.. Nie mogłoby ciebie teraz tu zabraknąć.
Odebrało mi mowę. To było takie.. miłe. Serce zabiło mi mocniej z uciechy.
-Miło słyszeć.- mruknąłem tylko rumieniąc się- Ano to w końcu jak z Tamami? Może jakieś kwiatki na zgodę jej kupisz?..
-Nie chcę jej..
-Jak to?- spojrzałem mu w oczy ze zdziwieniem.
-Nie potrzebuję jej. Ch-Chyba ktoś inny mi się podoba.
-O. A kto taki?- już miał odpowiedzieć jak do pokoju wtargnęła Minako z pluszakiem, którego dla niej wygrałem.
-Braciszku jeszcze nie czas na dobieranie się do Gabrysia.- roześmiała się i wskoczyła do nas na łóżko- Zobacz jakiego mam śliczną maskotkę. Gabryś dla mnie wygrał.- pochwaliła się.
-No widzę widzę jest śliczna.- potargał małej włosy przytulając ją do siebie. Usiadłem obok i złapałem się za szyję, bo poczułem dziwny ból w okolicach węzłów chłonnych, ostatnio zdarzało mi się to coraz częściej jak i bóle gardła.
-Chyba będę musiał iść do lekarza, ale nie wiem kiedy bo kurde nie mogę tak opuszczać zajęć.
-Spoko za tydzień w sobotę zadzwonię po naszego lekarza i przyjdzie cię zbadać.- pocieszył mnie Aleks.
Do końca dnia jednak nie dowiedziałem się już na kim oko zawiesił dryblas.
Tamami:
Nie mogłam uwierzyć, że odwalił mi taki numer. Pff który facet, by mi się oparł? Jestem taka seksowna i do tego piękna.. Miałam już tylu kochanków na jedną noc podczas, gdy on nadal jest lalusiem. Gdy opuściłam jego dom od razu wyjęłam komórkę i umówiłam się z Miyoko w naszym ulubionym klubie. O wyznaczonej godzinie znalazłam ją tam w naszej osobistej loży.
-Hej Tam.
-Hej Mi.
-I jak poszło?- zapytała rozsiadając się i popijając ze smakiem malibu.
-Ten facet to porażka. Jutro ma ostatnią szansę jak nie to ja już wiem jak uprzykrzyć mu życie.- uśmiechnęłam się wrednie.
-No jak? Opowiadaj.
Chichocząc co chwila pod nosem opowiedziałam brązowookiej o moim planie, który rzecz jasna uważałam za świetny, więc niech Aleksander lepiej się postara, bo inaczej będzie miał mały mix w życiu.
Musiałam się odstresować, więc popiłam sobie trochę i poflirtowałam przy okazji z kilkoma facetami do których już mam numer, więc w razie czego zamienię Kasuse na lepszy model hi hi.
Tooru:
Dzięki opiece mojego kochanego chłopaka z dnia na dzień czułem jak powracam do normalnego życia, mimo, iż głód narkotykowy zasysał mnie od żołądka. Tą niedzielę grzaliśmy się w domciu z powodu niezłego mrozu na dworze. Napaliliśmy w kominku i popijaliśmy czerwone wino rozmawiając tak po prostu. Patrząc na niego byłem pewny, że dobrze wybrałem, iż jeszcze żadna osoba nie była dla mnie tak ważna jak on. Pogłaskałem go po policzku, by potem złożyć motyli pocałunek na zaczerwienionych od wina ustach.
-Kocham cię.- szepnąłem wyczekując jego reakcji. Na jego twarzy zawitało zdziwienie, a potem widoczne szczęście.
-Ja ciebie też kocham.- odpowiedział wtulając się we mnie i kładąc głowę w zagłębieniu mojej szyi. Zjedliśmy uśmiechnięci ciepłą kolacyjkę i położyliśmy na łóżku nie spuszczając z siebie wzroku. W tej chwili bardzo go pragnąłem, ale nie potrafiłbym go dotknąć bez jego zgody. Chciałem, by ten pierwszy raz był dla niego przyjemnym doznaniem i z własnej niewymuszonej woli. Niepewnie przysunął się do mnie przyciągając mnie za szyję do pocałunku. Delikatnie badaliśmy swoje usta przyciskając się do siebie z każdą chwilą coraz bardziej. Języki splotły się w tańcu namiętności, a z naszych ust wydobywały się ledwo słyszalne westchnienia i jęki. Przejechałem dłonią po jego talii wkradając się dłonią pod koszulkę. Gładziłem jego brzuch, by następnie delikatnymi muśnięciami pieścić jego klatkę piersiową. Zakończyliśmy pocałunek, a ja zacząłem muskać wargami jego wrażliwą szyję. Czasami przyssawałem się mocniej zdobiąc go czerwonymi punkcikami. Jego bluzka zaczęła mi przeszkadzać, więc bez problemu pozbyłem się jej i wróciłem do obcałowywania obojczyków. Doszedłem do kuszących sutków i trąciłem jeden z nich językiem. Ciało pode mną wygięło się w łuk, a z malinowych warg wyrwał się jęk. Przyssałem się to raz do jednego to raz do drugiego różowego guziczka. Złapałem go za boki kreśląc zawiłe szlaczki po brzuchu. Długo nie musiał czekać jak dojechałem do linii spodni i rozpiąłem guzik oraz sprawnie rozsunąłem suwak.
Ayase:
Nim się obejrzałem leżałem w samych bokserkach. Tooru wstał i także rozebrał się do samej bielizny. Ponownie jego ciało nakryło moje i usta złączyliśmy w erotycznym tańcu. Starałem się unosić biodra w górę, by móc otrzeć się o niego, gdyż moja męskość była już w pełnym wzwodzie. Ręką podążyłem do jego bokserek, które sprytnie podwinąłem i chwyciłem za pulsujący organ. Turkusowooki jęknął mi w usta.
-Zróbmy to.- wyszeptałem podniecony.
-Jesteś pewien?- na jego twarzy pojawiła się troska- Nie chcę cię zmuszać.
-Nie zmuszasz. Chcę tego, proszę.
Moje rozpalone spojrzenie zadziałało no niego od razu. Pozbył się moich bokserek i zaczął całować podbrzusze i uda ręką wędrując między pośladki. Potarł palcem wskazującym o dziurkę, a ja zamruczałem z przyjemności. Sięgnął do szuflady obok łóżka wyjmując fioletową tubkę. Gdy ją otworzył do moich nozdrzy dotarł śliczny jagodowy zapach. Umoczył palec w substancji i zaczął rozcierać dookoła mojego wejścia. Niepewnie wsunął koniuszek pierwszego palca, by powoli zacząć go zagłębiać do końca. Jęknąłem z powodu dziwnego rozciągania, ale nie było to nieprzyjemne. Polizał mój członek i zaczął wyginać palec i wsuwając go pod różnymi kątami. Nim zauważyłem miałem w sobie drugi palec, ale z trzecim już nie było tak fajnie. Poczułem ból, ale starałem się tego nie pokazywać i trzymać się. Po długotrwającym rozciągnięciu nasmarował lubrykantem swojego sporego penisa i nakierował go na moją otwartą dziurkę.
-Powiedz słowo, a przestanę.- szepnął jeszcze i zaczął się we mnie zagłębiać.  Zawyłem z bólu, a po mojej twarzy spłynęło kilka łez. Zatrzymał się i pogładził po policzku.
-Przepraszam. Mam przestać?
-N-Nie.. Dalej..
Gdy doszedł do końca starałem się uspokoić. Odczekaliśmy chwilę, jak na próbę poruszyłem się. Nie było, aż tak źle jak na początku, ale ból nadal doskwierał. Tooru zaczął powolne ruchy bioder w przód i w tył, a ja z każdym pchnięciem czułem mniej bólu, a coraz więcej rozkoszy. W pewnym momencie trafił w jakiś magiczny punkt w środku, a ja wygiąłem się i zacząłem ochoczo wychodzić mu biodrami naprzeciw.
-Jeszcze raz, tam!- wyjęczałem.
Zaczął, więc poruszać się tak, aby trafiać za każdym razem w to samo miejsce. Wzdychaliśmy i krzyczeliśmy swoje imiona. Po nie długim czasie nastąpiły ostatnie pchnięcia i obaj doszliśmy.
Tooru:
Leżałem na nim uspokajając oddech i nie wychodząc jeszcze z niego. Teraz sobie zdałem sprawę, że nie użyliśmy zabezpieczenia. Zmartwiłem się czy, aby jasnowłosy się nie zdenerwuje.. Bo mimo, iż obaj jesteśmy zdrowi to może wolałby się zabezpieczyć. Wyszedłem z niego delikatnie i ułożyłem obok niego przyciągając go i przytulając mocno.
-Przepraszam kochanie, zapomniałem o zabezpieczeniu.- spojrzałem na niego zmartwiony.
-Mmm.. Nic nie szkodzi.. Było cudownie.- mamrotał w moją pierś z nieschodzącym uśmiechem z twarzy.
-Kocham cię.- cmoknąłem go w czubek główki.
-Ja ciebie też.. Dobranoc kotek.- wymamrotał sennie.
-Słodkich snów kochanie.- odpowiedziałem i wsłuchałem się w jego równomierny oddech.
Przez jakiś czas głaskałem go po włosach patrząc na słodko uśmiechnięta przez sen twarz, aż sam nie wpadłem w objęcia Morfeusza.

sobota, 8 września 2012

Rozdział 13


Gabriel:
Odkąd mogłem normalnie sam funkcjonować po zagojeniu się rąk brakowało mi tego jak Aleks się mną zajmował. Jak każdego wieczoru jego silne, a zarazem delikatne dłonie obmywały mnie pomarańczowym olejkiem. A do tego właśnie dzisiaj miałem zabrać z domu Mimiko, a on i Tamami.. Cóż skoro to ma go uszczęśliwić.. Postanowiłem zabrać małą do fantazji. Dobre miejsce do zabawy dla dziecka w tym wieku. Zrobiłem po dwunastej obiad i po posiłku wyszedłem z Mimi do centrum zabawy. Szedłem z nią przez park trzymając ją za małą rączkę.
-Ja to jej nie lubię.- prychnęła w pewnym momencie.
-Kogo?
-Tej pustej blondyny, z którą chodzi mój brat.
-Tiaa..- tylko tyle udało mi się wydusić.
-Rozumiem jakby to była jakaś sympatyczna dziewczyna, a to taki tępak.. Wiesz jak się zachowuje względem mnie? Mówi na mnie ‘to dziecko’, albo ‘ten bachor’.
-Że jak?- zdziwiłem się tym razem, bo myślałem, że chociaż względem niej będzie próbowała być milsza- No to już przesada..
-Zróbmy mały zakład.
-Zakład?
-Obstawiamy za ile się znowu rozejdą. Ja daję im hm góra 2 dni.
-2 dni? Tak mało?
-Yhm. Zobaczysz. To teraz twoja kolej. Przemyśl swoją decyzję, bo jak przegrasz dajesz mi 20 dolarów.
-Ano.. 2 tygodnie..
-Okej.- uścisnęliśmy sobie dłonie w geście zakładu.
Nie ma to jak zakładać się z siedmiolatką o to kiedy jej brat zerwie z dziewczyną, z którą teraz się prawdopodobnie pieprzy…
Aleks:
Przyszykowałem świeżą krwistoczerwoną pościel i schłodzonego białego wina. Za kilka minut powinna się pojawić moja dziewczyna. Dzwonek do drzwi rozbrzmiał donośnie, więc szybko zbiegłem otworzyć. Tamami związała włosy w koński ogon, założyła cukierkowo pomarańczową sukienkę, do tego wysokie szpilki w tym samym kolorze, oczy pomalowała obficie, a usta były błyszczące od nadmiaru błyszczyku.
-Hej kochanie.- cmoknęła mnie w policzek i przeszła próg.
-Hej.- uśmiechnąłem się i zaprowadziłem ją do mojego pokoju. Usiadła na łóżku, a ja podałem jej kieliszek z winem.
-Mmm nie ma nikogo w domu?- zapytała maczając usta w winie.
-Nie. Jesteśmy sami.- odpowiedziałem przysiadając obok niej.
-I to mi się podoba.
Odłożyła zarówno swój jak i mój kieliszek by przysunąć się jeszcze bliżej kładąc dłoń na moim karku i wpijając się w moje usta. Odpowiedziałem ochoczo chociaż błyszczyk blondynki za bardzo się lepił. Przewróciliśmy się na łóżko, a ja tym razem zacząłem składać pocałunki na jej długiej szyi. Spuściłem ramiączka sukienki by móc swobodnie obcałowywać jej obojczyki i ramiona. Po chwili jej sukienka znalazła sobie miejsce na podłodze. Leżała tak więc teraz w samych koronkowych złotych stringach. Obcałowywałem jej piersi drażniąc koniuszkiem języka sutki i zjeżdżałem niżej. Ale stało się coś czego się nie spodziewałem. W mojej wyobraźni powstał obraz jakby zamiast Tami leżał tu Gabi.. Tak więc złapałem blokadę co do dalszych ruchów na blondynce.
-Przepraszam.- mruknąłem siadając i spuszczając głowę, którą podparłem na dłoniach.
-Przepraszasz?! Aleks no nie mów, że wymiękasz.. -  gwałtownie usiadła- Co z tobą?
-Nie mogę.. Po prostu nie mogę.
-Daję ci ostatnią szansę. Jutro przyjdziesz do mnie i dokończysz, a jak nie to koniec.- warknęła pośpiesznie ubierając się i wychodząc trzaskając drzwiami wejściowymi.
-Kurwa..- zakląłem padając plackiem na pościel i ukrywając twarz w dłoniach.
Tooru:
Siedziałem i jadłem śniadanie wraz z moim słodkim Ayase jak usłyszałem dzwonek do drzwi. Jasnowłosy zaoferował się otworzyć. Po chwili wrócił z kopertą w dłoni podając mi ją. Spojrzałem na kopertę i otworzyłem ją nożem. Wyjąłem kartkę zapisaną znajomym mi pismem.
‘Do braciszka Tooru,
Przepraszam za to ostatnie, ale boję się co się może zdarzyć jak mnie zobaczysz. Jednak postanowiłem, że musimy się zobaczyć. Z pewnych źródeł dowiedziałem się co się u ciebie dzieje. Postaram się załatwić coś, abym wyszedł wcześniej i bym mógł jak najszybciej się z tobą spotkać. Proszę cię dbaj o siebie. Pomimo poprzednich kilku ostrych słów martwię się o siebie. Mam nadzieję, że już wkrótce się spotkamy i będziemy mogli znów odnowić naszą braterskość.
                                                                                                                                                                       Hibe’
-Kochanie?- zapytał Ayase kładąc mi dłoń na ramieniu.
-Wszystko w porządku.- uśmiechnąłem się całując go w policzek. Niestety przerwały mi mdłości i pognałem do łazienki wymiotując do muszli. Zaraz za mną przybiegł niebieskooki przytrzymując mi głowę i gładząc po włosach.
-Spokojnie kochanie. To minie.- uspokajał mnie.
W duchu uśmiechnąłem się. Przewidywałem, że mój chłopak wykonał wczoraj telefon do zakładu i powiedział bratu o mojej sytuacji. Eh moje kochanie..
Torsje ciągnęły się za mną do południa, a potem po wypiciu gorącej herbaty poszliśmy na spacer. Szliśmy parkiem, a na mojej twarzy wciąż gościł uśmiech.
-Berek goń mnie.- pacnąłem go w ramie i zacząłem uciekać między drzewami. Przez chwilę się zdziwił, a potem pognał za mną. Okazało się, że był szybszy i zamiast mnie tyrknąć pchnął mnie na stertę liści, a ja pociągnąłem go za sobą. Leżeliśmy w kolorowych jesiennych listkach śmiejąc się na głos.
-Właśnie takiego cię lubię.- pogłaskał mój policzek.
-Jakiego?- uśmiechnąłem się ponownie.
-Jak się uśmiechasz.. Masz taki śliczny uśmiech.
Zarumieniłem się. Po cmoknięciu go w nosek udaliśmy się na gorącą czekoladę…
Hibe:
Oparłem się plecami o ścianę i odchyliłem głowę do tyłu. Po dwóch latach wkrótce wyjdę na wolność. Zobaczę brata, a i może wyrwę kogoś. Tu w pierdlu same rozjechane dupy. Trzeba na wolności kogoś wyhaczyć. Mmm jakiegoś biznesmenka w garniturku.. Mam dość typowo ciotowatych lamusów.. Normalnie gorsi oni niż baby. (od.aut. Masz coś do bab? Hę? -.- xdd)
-Hibster idziemy na siłkę?- zapytał Tezu, z którym dzielę calę.
-Tiaa podpakuję trochę tutaj to potem nie będzie mi się chciało latać do jakiegoś klubu fitness.- prychnąłem i udałem się z nim do siłowni.
-Którego dzisiaj bierzesz? Ja to chyba wezmę Rei.
-To ja się zdam na Dio.
Z planami na umilenie sobie wieczoru z chętnymi ciotuniami udaliśmy się jeszcze na stołówkę zjeść coś oczywiście, bo po cóż innego.
Świecie wolności czekaj na mnie już ja tobą zakręcę.



______________________________________________________________

nie jestem usatysfakcjonowana z rozdziału, ale w ciągu 4 h ja już padam na twarz, więc potem ciężko mi się skupić i tak mizernie wychodzi.. eh.. 

wtorek, 4 września 2012

Rozdział 12


Gabriel:
Spojrzał zdziwiony na ekran swojej komórki, by po chwili odebrać i powoli przystawić słuchawkę do prawego ucha.
=Gabriel?- odezwał się głos po drugiej stronie.
-Tak.- odparł nie pewnie.
=Przepraszam.- zapadła cisza, lecz po chwili rozmówca ponownie przemówił- Źle zareagowałem. Potrzebowałem czasu.. I ten.. Ale we mnie się nie bujasz co nie?- zapytał śmiejąc się nerwowo.
-Nie, w żadnym wypadku.- parsknął śmiechem- Nie jesteś w moim typie.
=Jak to nie jestem w twoim typie? Ja jestem typem nad wszystkich typów!- obydwaj przy końcu wypowiedzi roześmiali się zgodnie.
-Dobra dobra ty typie nadtypie.
=Wiesz z początku trochę mi było dziwnie, bo nie miałem do czynienia z osobą homoseksualną i jak mi powiedziałeś, to pierwsze co mi do głowy wpadło to to, że no wiesz podobam ci się czy coś..- oczami wyobraźni widział jak Yuki mówiąc to się rumieni- To ten zgoda?
-Zgoda. Spotkamy się w poniedziałek? Kończę zajęcia o 15:25.
=Yhm spoko wpadnę po ciebie pod szkołę jeżeli to nie kłopot.
-Żaden. To pa.
=Cześć.
Blondyn spojrzał na Stellę, która zabawnie marszczyła zarówno nos jak i brwi.
-O co ci chodzi?- zapytał uśmiechając się pod nosem.
-Tak szybko mu wybaczyłeś i w ogóle.. A właśnie! To twój przyjaciel to dlaczego ja go jeszcze nie poznałam?!- obrzuciła go wrogim spojrzeniem.
-Bo ten.. no wiesz nie było okazji..- podrapał się zakłopotany po głowie.
-To w poniedziałek idę z wami.- postanowiła twardo- A teraz zmywam się do siebie.
Niebieskooki odprowadził ją do drzwi i żegnając się jeszcze tylko przelotnie. W pokoju padł na łóżko i przytulił poduszkę. Pachniała ona Aleksem, czyli słodkim zapachem cynamonu, poziomek i cytryny. Dość dziwny zapach, ale chłopak wdychał do z przyjemnością. Myślami odpłynął do swojej krainy wyobraźni i wszelakich rozmyślań. Przejechał ręką po delikatnym materiale kreśląc opuszkiem palca zawiłe wzory. Poderwał się nagle czując przypływ weny. Wytargał swój szkicownik i ołówek 2B i przysiadł na podłodze opierając się o łóżko i pozwolił swojej ręce prowadzić kreski na papierze. Po skończeniu i ocknięciu z amoku spojrzał na kartkę, na której widniały dwie męskie dłonie splecione w czułym odcisku. Jedna na pewno należała do niego, ponieważ miała małą bliznę przy palcu wskazującym. Zastanowił się do kogo może należeć druga dłoń. Jak miał takie nagłe przypływy twórczości i rysował to nie były zwykłe obrazy. One pokazywały, że za jakiś czas może nadejść jakaś zmiana w jego życiu…
Aleksander:
W sobotę przed 18:00 podjechał samochodem pod dom swojej dziewczyny. Ta po chwili wyskoczyła zza drzwi w różowej tunice wiązanej w pasie, leginsach w panterkę i skórzanych kozaczkach z futrzaną torebeczką w ręku. Podreptała radośnie do samochodu. Wsiadła do środka i pocałowała czerwonowłosego w policzek na przywitanie i ruszyli do kina. Jakiś czas później już siedzieli na wygodnych fotelach zaczynając oglądać jakiś film romantyczny. Kasuse wolał bardziej jakieś horrory, filmy akcji i tym podobne, ale Tamami chciała to, więc się zgodził. Zanudzał się trochę, ale jak blondynka odwracała się w jego stronę udawał, że film go niezmiernie interesuje. Po skończonym seansie postanowili razem zjeść kolację. Gdy siedzieli w dobrej restauracji dziewczyna pogłaskała go po kolanie i zapytała uwodzicielskim głosem:
-Pojedziemy do ciebie?- uśmiechnął się i już miał się zgodzić, gdy przypomniało mu się, że teraz w pokoju nie jest sam.
-Kurde ten..- próbował coś wymyśleć, bo Tami nie lubiła Gabiego od początku- Kuzyn u mnie jest tylko u mnie może spać, bo wszystko inne pozajmowane i w ogóle..
-Pff też sobie znalazł czas na przyjazd.- prychnęła popijając wina- A kiedy wyjeżdża?
-Tego to nie wiem, bo jest tutaj na dłużej..
-No jak zwykle nic nie umiesz zorganizować.. A to siostra, którą musisz ululać do snu, a to patrol z ojcem w nocy, teraz ten kuzyn.. Fajtłapa z ciebie nie facet.- oburzyła się stukając tipsami o blat stolika.
-To nie moja wina.- odpowiedział sucho- Ja chociaż staram się coś robić dla rodziny, a nie tak jak ty.
-Coś sugerujesz?- uniosła się, aż na krześle.
-Nic, nic. Nie kłóćmy się już. Chodź cię odwiozę.
Podróż pod dom cheerleaderki minęła im w ciszy. Na miejscu pożegnali się długim pocałunkiem i czerwono włosy wrócił do siebie. Na dole nie zastał nikogo, więc od razu udał się na górę. Zajrzał do pokoju siostry, która już smacznie spała wtulona w swojego pluszowego króliczka. Poczłapał do siebie, gdzie na łóżku zastał Gabriela ubranego po kąpieli w bokserki, który przy lampce przeglądał magazyn o zespołach j-rockowych.
-I jak randka?- zagadnął blondyn.
-Ta kobieta mnie wykończy.- mruknął siadając obok niego.
-A to czemu?
-Wszystko spoko i w ogóle byliśmy w kinie, a potem na kolacji, a ona do mnie potem pretensje, że nie potrafię wolnej chaty zrealizować.- warknął.
-Na co wam wolna chata?
-No wiesz ten.. Jesteśmy ze sobą już tyle, a my jeszcze nie ten teges..- mruknął,  a niebieskooki zastanowił się chwile, a gdy zdał sobie sprawę o co chodzi czerwono włosemu jego policzki pokryły się lekkim różem.
-A-Aha… Eee to ten jak chcesz to mogę wziąć gdzieś Mimiko i wiesz.. nie będziemy wam przeszkadzać..
-Serio? Zrobiłbyś to dla mnie? Fajnie! To kiedy?
-Ee kiedy tylko chcesz nawet jutro.
-Dobra super!
Gabriel mimo iż zżerała go zazdrość to widząc uśmiech Kasuse nie potrafił działać inaczej. Wiedział, że nigdy nie spodobałby się komuś takiemu jak on, więc chciał chociaż, aby tamten był szczęśliwy.
Ayase:
Siedziałem przy łóżku Tooru. Doktor tak jak obiecał oczyścił organizm szaro włosego z narkotyków teraz trzeba było czekać, aż ten się obudzi i będzie mógł opuścić teraz szpitala. Jasnowłosy pogłaskał jego bladą dłoń obserwując uważnie jego twarz. Czekał niecierpliwie, aż jego kochanek uchyli powieki i powie, że wszystko w porządku. Nie mógł wytrzymać tego napięcia. Dochodziła 17:00, a on sam przysypiał oparty o łóżko szpitalne jak poczuł zaciskającą się dłoń na jego. Od razu odgonił od siebie sen patrząc w turkusowe tęczówki, które najwyraźniej próbowały zorientować się po miejscu pobytu co się stało.
-Tooruś.- mruknął ciepło głaszcząc jego policzek i odgarniając niesforne kosmyki.
-Przepraszam- wyszeptał Aida- Przysporzyłem ci tyle kłopotów i zmartwień.
-Cii. Chodźmy do domu.
Po przebadaniu przez lekarza, który nie widział powodów, by pacjent jeszcze przebywał w szpitalu wypuszczono ich do domu. Mifune podprowadził swojego chłopaka pod wcześniej zamówioną taksówkę, by mogli w spokoju udać się do domu. Nie długo potem byli na miejscu siedząc w salonie i pijąc herbatę. Żadne z nich nie odezwało się do momentu jak wypili gorący płyn.
-Zdajesz sobie sprawę, że umknąłeś się od przedawkowania?- bardziej stwierdził niż zapytał jasnowłosy.
-Wiem.- cicha odpowiedź.
-Tylko tyle masz do powiedzenia? To krótkie ‘wiem’?- jego głos był opanowany i stanowczy, chociaż wewnątrz, aż drżał z emocji jak osika.
-Nie chciałem tego brać.. Ale z tym było mi łatwiej…
-Łatwiej z czym?- przybrał łagodniejszy ton- Powiedz mi.- złapał go za dłoń.
-Dla mnie moje życie jest skomplikowane. Rodzice non stop kłócą się, by potem się pogadzać i takie koło. Ja to przeżywam chyba bardziej niż oni, udając głuchego na ich kłótnie. W szkole zaczęło mi gorzej iść, bo w nocy nie mogłem spać, a jak już zasypiałem to byłem niespokojny. Nic ci nie mówiłem, ale mam starszego brata Hibe. Ma 23 lata. Dwa lata temu trafił do więzienia, gdy skumulowały mu się każde jego przestępki. Dostałem od niego list, że za cztery miesiące wychodzi, ale się nawet nie zobaczymy, bo on się zmienił i nie chce mi się na oczy pokazywać.. To przytłaczające jak z fajnej rodzinki powstaje wręcz patologia, a ja najmłodszy najbardziej to przeżywam. Mam znajomych co biorą, więc pogadałem z jednym i miałem wtyki wśród dilerów. I zacząłem brać po kilka więcej działek niż mi nakazali. Byłem wtedy odurzony, ale czułem, że mi lepiej, bo nie odczuwałem w sobie złych emocji…- Ayase przytulił go mocno do siebie głaskając po włosach.
-Już cii.. Będzie dobrze, zobaczysz.
-Nie będzie.- pokręcił przecząco głową.
-Wiesz co? Prześpij się. Jeszcze blado wyglądasz.
-Ale będziesz tu?
-Tak.
Szarowłosy udał się do sypialni się kładąc. Mifune pogrzebał w kilku informacjach zawartych na tablicy korkowej swojego chłopaka, aż znalazł to czego szukał..


______________________________________________________

myślałam dzisiaj, że wyjdę z siebie i stanę obok.. na sam początek roku pacjentka od fizyki kazała nam na jutro nauczyć się 5 tematów, bo będzie nas odpytywać o.O masakra!!! i dlatego właśnie teraz rozdzialik!
powiedzcie, która wersja wam bardziej odpowiada? jak piszę w 1 os. czy w 3? ten rozdzialik właśnie jest w 3 os. bo chciałam wiedzieć jaką wersję wolicie żebym dalej pisała...
po prawej stronie mojego bloga jest takie coś jak to co czytam prawda? więc zapraszam was do czytania tamtych oto blogów! ;)
chciałabym wam także do tego polecić blog Maru-chan, która jest nie dość, że dobrą autorką to jeszcze potafiła czytać moje gorzkie żale na gg, więc zapraszam do niej na: http://marulove20.blogspot.com/