czwartek, 16 sierpnia 2012

Rozdział 5


Przez najbliższy tydzień nie działo się nic nadzwyczajnego. Nadeszła środa i właśnie kończyły się zajęcia techniczne. Razem z Aleksem i Tooru opuściliśmy salę. Szli oni trzy metry przede mną, a ja wlokłem się smętnie za nimi starając się mieć z Aleksem jak najmniej kontaktu. Po kilku minutach już byliśmy w sali D6 czekając na Ayase. Jednak długo to nie trwało bo wesoły chłopak wkroczył skocznie na scenę i był gotów do próby. Zastanawiałem się jak mu minęła sobota u Tooru. Obaj dzisiaj byli nadzwyczajnie zadowoleni i przedstawili nam z zapałem swój nowy utwór.
-Wow to było świetne.- klaskałem, a oni zabawnie kłaniali się.
-No nie było źle.-mruknął czerwono włosy chociaż widziałem, że mu się podobało.
-Dzięki. Ej może zatańczycie do tego?- podsunął turkusowooki.
-Eee nie lepiej nie.- mruknąłem- Nie chcę się ośmieszyć moim pokracznym tańcem o ile to co robię to taniec.
-Ha ha no nie mów, na pewno nie jest tak źle. Moglibyśmy napisać wam teraz kroki, a na pojutrze byście się tego nauczyli.
-Wyobrażasz sobie mnie tańczącego i to do tego jeden układ z tym tu?- zapytał z powątpieniem Aleksander wskazując na mnie nie kulturalnie palcem.
-W końcu macie nam pomóc co nie? To jesteście zdani na naszą łaskę lub niełaskę. – wyszczerzył się blondyn.
-Zginiesz marnie.- poruszyłem wargami nie wydając jednak dźwięku, ale blondyn od razu odczytał z moich ust groźbę.
-Okej zaczynajmy!
I tak zaczęła się męczarnia jak grali i śpiewali a nas rozstawiali po scenie jak marionetkami i mówili co mamy w danym momencie robić. Pod koniec próby mieliśmy już cały układ i chłopaki dali nam płytkę ze swoim utworem abyśmy mogli się nauczyć tego układu do piątku. Po pożegnaniu się z muzykami powędrowaliśmy na salę gimnastyczną. Gdy ujrzałem materac, na którym się całowaliśmy w moim śnie na moją twarz wpłynęły soczyste rumieńce. Ze względu, że to miejsce teraz mi się dość ehem oryginalnie kojarzy ja zająłem się sprzątaniem jednej połówki sali, a drugą zajął się Aleks. Jak chciałem opuścić salę złapał mnie za ramię zatrzymując w miejscu. Po moim kręgosłupie przebiegł dreszcz, a do twarzy uderzyło gorąco. Zlustrował mnie wzrokiem, ale przez chwilę nic nie mówił i dopiero potem się odezwał:
-Jutro po szkole jedziesz ze mną do mnie. Musimy się nauczyć tego całego układu i jeszcze trzeba go zrobić równo. Mnie też się to nie podoba, że będę musiał z tobą współpracować, ale inaczej się nie da. Do jutra.
Minął mnie i ruszył do wyjścia ze szkoły, a ja jeszcze chwilę stałem i analizowałem co on do mnie powiedział. Jak stał tak blisko czułem jego perfumy o zapachu czekolady co oszołomiło mnie i informacje docierały do mnie w zwolnionym tempie. Dopiero jak wychodziłem ze szkoły zdałem sobie sprawę z tego co do mnie powiedział.
-Że jak?!- wydarłem się za co woźna od razu mnie pogoniła za robienie hałasu. Mój plan jeżeli chodzi o trzymanie się daleko od Kasuse musiał poczekać. Muszę się z jakimś chłopakiem umówić, bo przez tego czerwonowłosego kiedyś oszaleję. Nie lubię go, ale jego oczy i jego zapach są obłędne..
Następnego dnia siedziałem na lekcjach i odliczałem godziny i minuty do końca zajęć. Stres mnie zżerał od środka jak myślałem, że to dzisiaj idę prosto do jaskini lwa. Czas leciał nieubłagalnie szybko i nim się obejrzałem stałem przed białym lamborghini należące do czerwonowłosego. W ciszy obydwaj wsiedliśmy do środka i zmierzaliśmy do jego domu. Przyznam, że w jego aucie było wygodnie i miał dobre wyposażenie. Po jakichś piętnastu minutach stanęliśmy pod piętrowym domkiem jednorodzinnym z ogrodem z tyłu.
-Ładnie tu masz.- pochwaliłem wchodząc na posesje.
-Dzięki.
Przekroczyliśmy drzwi domu i znaleźliśmy się w bogato zdobionym przedpokoju. Ściany karmelowe z dużą ilością zawiłych wypukłych wzorów, dębowa połyskująca szafa, półki na buty, nieduża szafeczka, na której stał wyglądający na drogi wazon, a w nim piękne białe lilie. Na podłodze był brązowo złoty dywan prowadzący w stronę schodów na górę.
-Już jestem.- zawołał złotooki, a za chwilę wybiegła do nas Minako w dwóch uroczych kucykach zawiązanych wstążeczką.
-Gabi! Jak fajnie, że przyszedłeś!- przytuliła mnie, a potem zwróciła się do brata- Pobawimy się?
-Wybacz Mini nie dzisiaj. Musimy się nauczyć durnego układu na szkolny pokaz z okazji Dnia Chłopaka.
-O.. no dobrze.- posmutniała- Ale za to jak wy będziecie ćwiczyć to pod koniec przyniosę wam ciasteczka!
-Te twoje?- zapytał Aleks z błyskiem w oku.
-Tak te co sama piekę, ale dopiero jak pokażecie mi idealnie zrobiony układ to dostaniecie nagrodę!
-Okej.
We dwójkę udaliśmy się w stronę drzwi prowadzących do podziemi. Jak się potem okazało miał tam sporą salę taneczną, gdzie całe ściany pokryte były lustrami.
-Wow..- wyszeptałem rozglądając się dookoła.
-Ty się nie zachwycaj tylko bierzmy się do roboty.
Ćwiczyliśmy zawzięcie każdy krok doprowadzając układ do perfekcji. Mi niestety jedno przejście nie wychodziło.
-Gabriel ty ciapo niemowlak by to zrobił.- pierwszy raz wypowiedział moje imię, a moje serce zadrżało. Podszedł do mnie i ustawił się za mną. Swoimi dłońmi pokierował moje ciało i w końcu mi się udało. Zauważyłem, gdzie dotychczas robiłem błąd.
-M-Możesz mnie puścić- wydukałem jak cały czas mnie podtrzymywał.
-Jasne. To teraz wszystko od nowa z muzyką.
Wyszło nam świetnie. Nie dość, że równiuteńko to jeszcze bez żadnych błędów.
-Mini! Dawaj te ciastka jak chcesz zobaczyć mistrzów w akcji.- zawołał, a ja parsknąłem cichutko śmiechem. Po chwili przyszła do nas siedmiolatka ze sporą tacą pełną ciasteczek z miętowo-truskawkowym nadzieniem.
-Masz siedem lat i sama pieczesz?- zapytałem będąc pod wrażeniem.
-Babcia mnie nauczyła, a tatuś kupił taki piekarnik sterowany na głos, więc to dla mnie proste. A teraz nie gadać tylko pokazać mi ten układ.
Tak więc pokazaliśmy naszą cztero godzinną pracę, a Minako była pod wrażaniem. Zaprosiła nas do salonu, gdzie czekała na nas herbata i teraz postawione przez nią ciastka.
-Tak więc nagroda panowie.
Spróbowałem ciastek i były wspaniałe. Chrupaliśmy w milczeniu popijając herbatą.
-Ano jakoś specjalnie się ubieramy do tego?- zapytałem.
-No tak stroje!- pacnął się w czoło- Napisz mi swoje rozmiary bluzki, spodni i numer buta. Do jutra pracownice ojca się uwiną z dwoma strojami.- podał mi notesik i długopis, a ja szybko nabazgrałem potrzebne dane dla nastolatka.
-Bardzo dziękuję na gościnę, lecz na dworze jest już ciemno, a ja powinienem się zbierać, w końcu na jutro muszę być wypoczęty.- powiedziałem wstając i kierując się do przedpokoju po moją torbę.
-Poczekaj podwiozę cię.
-Nie nie trzeba.- zaprzeczyłem od razu.
-Nie gadaj podwiozę cię. Nie dawno też ci się wzięło na samotne spacerki i jakoś zbyt szyb ko do domu nie wróciłeś. Więc cicho i chodź do mojego auta.
-Cześć Minako!- pożegnałem się z dziewczynką i podreptałem grzecznie do auta.
-Podaj mi swój adres.
Po podaniu przeze mnie adresu zapadła cisza. Po dość krótkim czasie samochód zatrzymał się pod moim domem.
-Ym dzięki. Do zobaczenia jutro.
-Do zobaczenia.
Wysiadłem pospiesznie z auta i pognałem do domu. Wpadłem do środka i osunąłem się po drzwiach i zagryzłem wargę. Jakbym go tak na pożegnanie pocałował to by było jakby mnie z randki podwoził.. Co ja pieprzę?!  Boję się swym myśli, które niekontrolowanie idą w stronę Kasuse. Zdecydowanie muszę się z kimś umówić.
Wieczorem jak już byłem gotowy do spania wlazłem na czat, ale zapomniałem, że automatycznie zalogowało mnie na nazwę ‘Gabriela’. Od razu napisał do mnie ‘N.W.N.S’.
N.W.N.S: Hej Aniołku czyżbyś była taka zabiegana, że nie miałaś czasu tu zawitać?
G: Tak jakoś wyszło..
N.W.N.S: Od kilku dni czekam tu na ciebie bo mam prośbę.
G: O co chodzi?
N.W.N.S: Spotkajmy się.
G: Nie no po co..
N.W.N.S: Proszę. Chciałbym poznać tą miłą osobę, której się zwierzałem. Nie jestem jakimś zabójcą czy gwałcicielem. Spotkajmy się w centrum handlowym w kawiarni Antiqua przy ostatnim stoliku jutro o 17:00.
G: Ale.. Moja osoba może cię rozczarować.
N.W.N.S: Nie ważne jak wyglądasz jesteś sympatyczną osobą proszę cię przyjdź jutro. Ja zmykam Pa ;*.
G: Pa..
No cóż pójdę na to spotkanie. Facet, albo załamie ręce i sobie pójdzie po nawrzucaniu mi, albo na dodatek przywali mi i tyle. Ja ostrzegałem, ale przecież powiedział, że liczy się charakter. Tak prognoza pogody na piątek dla Gabriela Hattori to: do południa szaleńcze wiatry, a między południem, a wieczorem rozczarowanie innego osobnika pochmurnym niebem.


__________________________________________________________

trochę krócej niż ostatnio, bo jak kończyłam pisać laptop się sprzeciwił i zrobił się niebieski ekranik i musiałam to włączać od nowa i od nowa pisać agrrr ale nie wyrzuciłam kompa przez okno i dotrwałam do napisania po taz kolejny rozdzialiku... od następnego rozdzialiku będzie też perspektywa Ayase i dowiecie się czy coś się działo jak on wraz z Tooru pisali u szarowłosego tekst, czy może przebiegło to czysto koleżeńko ^^ komentujcie bo to mnie napędza do ruszenia swoich szanownych czterech liter do pisania ;) pozdrawiam! ;D

3 komentarze:

  1. Gabi coraz bardziej się nakręca.Niedługo albo rozerwie go na kawałki,albo rzuci się na Kasuse.Jakby na to nie popatrzyć to i tak zginie marnie. Nie mam pojęcia co mu przyszło do głowy umawiać się z nieznajomym chłopakiem jako dziewczyna? Powinien, wcześniej wszystko z nim wyjaśnić. Chyba,że koniecznie chce dostać w zęby.
    Ciekawa jestem jak przebiegło spotkanie tych muzyków,ale myślę, że było dobrze skoro byli tacy zadowoleni na próbie.
    http://stregabiancayaoi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. czy moje przewidywania że u Ayase i Tooru było coś fapfap są słuszne? *q*

    OdpowiedzUsuń
  3. Gabriel niech się przygotuje na dostanie w twarz z pięści. Udaje dziewczynę, a teraz jeszcze pójdzie na spotkanie z tym chłopakiem. Założę się, że to Alex i dopiero będzie się działo. I nie mogę się tego doczekać. :D
    I fajnie, że w następnym rozdziale będzie perspektywa Ayase. Chcę wiedzieć co się działo na tym ich spotkaniu. Czy coś było, czy może tylko ułożyli tekst i zachowywali się, jak kumple.
    To czekam na 6 rozdział.

    OdpowiedzUsuń