Gabriel:
Do końca tygodnia czas mijał mi na gadaniu i gotowaniu, więc
zbyt dużo nie robiłem. W nocy jednak nie zbyt dobrze zaczęło mi się spać. Fakt
iż Aleks leży obok w samych spodniach i do tego czuję jego zapach jak i ciepło
bijące od ciała nie był pocieszający, bo bywało, że przez pół nocy leżałem
twardy. Modliłem się w duchy, by moje ciało przestało, bo jeszcze nie daj boże
to zauważy.. Nie pocieszało mnie także, że gdy moje ciało najchętniej lgnęłoby
do niego to on musiał mnie do tego jeszcze kilka razy myć przez moje ręce.
Właśnie byłem w wannie i kończył mnie myć, gdy przez przypadek trącił ręką
mojego już stojącego członka, a ja spłonąłem czerwienią. On także zaczerwienił się
i szybko ulotnił z łazienki. I nagle odechciało mi się z niej wyjść. Boże
pewnie teraz myśli, że jestem jakimś napalonym pedałem i tak się wkurzył, że
się czerwony zrobił i w tej chwili wypieprza moje rzeczy przez okno. W końcu
jednak pozbierałem się i po wytarciu i ubraniu wychyliłem głowę do pokoju. O
dziwo Aleks siedział sobie najzwyczajniej na kanapie z magazynem sportowym w
ręku. Spojrzałem na niego niepewnie i zacząłem:
-Przepraszam za to, tak mi głupio..- chciałem coś jeszcze
powiedzieć właściwie nie wiem co, bo mi przerwał.
-Stary spoko
rozumiem.
-R-Rozumiesz?- zapytałem drżąco, a moje serce zadudniło
mocniej o klatkę piersiową.
-No. Rozpiera cię napięcie, a nie masz jak sobie pomóc z
powodu obwiązanych rąk. Hehe nie martw się jutro już ci można to zdjąć bo aloes
dobrze ci je podreperował. A i pokażę ci odkąd musisz sobie zeszyty
przepisywać. Nie było tego dużo, więc nie będziesz miał trudności.
-Uff dzięki.- ucieszyłem się na zmianę tematu i fakt, że nie
dowiedział się nic o mojej orientacji.
-W ogóle… Jutro idę z Tamami do kina i wiesz.. nie chcę cię
tak tu zostawiać żebyś się nie nudził.. to może zaproś kogoś czy coś? Jakąś
dziewczynę, czy kumpla?..
-Spoko.
Jak widać zbyt dużo ogólnie nie rozmawialiśmy. Zazwyczaj
każdy miał swój świat i nie przeszkadzaliśmy sobie. Ze względu iż na następny
dzień była sobota napisałem Stelli Sms-a żaby wpadła do mnie o 18. Do tego
czasu powinienem się uwinąć z zeszytami.
Następnego dnia z rana Aleks zdjął moje opatrunki. Skóra na
kostkach ładnie się zrosła i zostały tylko ledwo widoczne ślady. Obiad zrobiłem
wcześniej żeby mieć potem więcej czasu. Tak więc po czternastej to już usiadłem
przed biurkiem zaczynając od przepisywania matematyki. Zeszło mi do 17:40 i
wtedy przypomniałem sobie, że nie powiedziałem przyjaciółce, że nie mieszkam w
moim domu. Szybko chwyciłem za telefon i wybrałem jej numer.
=No hej Gabi co jest?
-Gdzie jesteś?
=Właśnie wychodzę z domu, a co?
-Idź do mieszkania Kasuse.
=Co?
-No chodź czekam na ciebie. Pa.
Dwie minuty po
osiemnastej zadzwonił dzwonek do drzwi. Zbiegłem na dół i przywitałem
się z przyjaciółką, by po chwili zabrać ją do pokoju.
-Więc teraz łaskawie wyjaśnisz mi co się dzieje?- zapytała
zasiadając na kanapie.
Po krótce opowiedziałem jej moją historię omijając szczegóły
związane z moją orientacją na tę chwilę.
-A o co pokłóciłeś się z ojcem, że cię walnął?
-O to, że jestem gejem.- wymruczałem zmęczony podpierając
się na ręce, by po chwili poderwać się na równe nogi- To znaczy się..
-Gabiiiś!- rzuciła się na mnie ściskając- Noż czemu nie
powiedziałeś mi wcześniej?- mruknęła robiąc usta w dzióbek- No kurde, ale
super!- rozdarła się a mi bębenki zadrgały.
-Ale nikomu ani słowa.- zmroziłem ją wzrokiem.
-Ja Stella Furusawa..- oho zapowiada się na przemowę-
przysięgam dochować tajemnicy i działać jedynie na korzyść tego tu oto gejątka.
-Ej!- oburzyłem się na określenie ‘gejątko’.
-No już dobrze dobrze mój ty pysiu z kremem. Tak więc
powiedz mi.. wpadł ci jakiś przystojniak w oko? Jakiś super kolo, który śni ci
się nocami, że rano budzisz się i musisz sobie pomóc rękoczynem?
Na tą wzmiankę od razu pomyślałem o Aleksie. Przecież to on
wywołuje u mnie takie reakcje. No ale w końcu nic dziwnego mam te swoje 17 lat
i mój organizm domaga się bliskości innej osoby.
-No Gabi?- ponaglała.
-Nie mam nikogo na oku.
-No nie mów tak.. Takie ciacho jak ty i nie wyrywa żadnej
dupy?
-Poczekaj chwilę przyniosę sok.
Już po chwili siedzieliśmy ze szklankami w dłoniach. Stella
widocznie nad czymś dumała bo patrzyła się w podłogę i kręciła co jakiś czas
nosem wykrzywiając brwi na wszystkie strony.
-Nad czym tak dumasz?- zapytałem łapiąc łyka soku.
-Wiem! Sypiasz z Aleksem!- na jej wypowiedź jedyne co
zrobiłem to oplułem się sokiem.
-Słucham?!
-No bo zastanawiałam się, gdzie śpisz czy na kanapie czy
coś.. A ty zboczuchu o czym pomyślałeś?- wykrzywiła usta w drwiący uśmieszek.
Zarumieniłem się jak dorodne jabłuszko i mruknąłem nie
wyraźnie zaklęcie usuwające denerwujące dziewoje chowając się za szklanką.
Jednak nie jestem czarodziejem i musiałem słuchać jak ta turlała się i
chichotała. Mój telefon rozdzwonił się rozbrzmiewając piosenką An Cafe – Snow Scene.
Sięgnąłem po niego i gdy ujrzałem kto dzwoni zdziwiłem się nie mało..
Ayase:
Z Tooru dobrze nam było i się dogadywaliśmy prawie, że w
każdej sprawie. Jednak, gdy zbliżały się u niego jakieś testy to odrywał się od
tego świata. Był taki wiecznie zmęczony i dziwnie blady. Za wszelką cenę
chciałem się dowiedzieć co mu jest, lecz on zbywał to machnięciem ręki mówiąc,
że przecież nic mu nie jest. Nie wiem jak to się stało, ale w ciągu trzech dni
schudł i to ze skutkiem dobrze widocznym.
-Tooru co ci jest?- naciskałem, gdy jedliśmy obiad.
-Nic takiego.- mruknął po raz kolejny. Po chwili poderwał
się na nogi i popędził do łazienki. Usłyszałem, że wymiotował, więc popędziłem
za nim. Przykucnąłem przy nim trzymając jego włosy w górze i odgarniając
pojedyncze kosmyki z twarzy.
-Proszę powiedz mi..- wyszeptałem wilgotnym głosem na co on
tylko pokręcił głową i ponownie opróżnił żołądek. Zostawiłem go tam i poszedłem
do kuchni rozglądając się czy może zjadł coś nieświeżego. Obszedłem także pół
domu, aż w sypialni trafiłem na trop. W szufladzie biurka było jakby podwójne
dno. Zajrzałem, więc pod warstwę dykty i ujrzałem nic innego jak narkotyki.
Pełno foliowych torebeczek z różnymi ziołami. Tego było za wiele. Wziąłem w
garść zawartość szuflady i poszedłem do łazienki. Aida pół przytomny opierał
się o pralkę. Zacząłem otwierać i wysypywać wszystko do sedesu.
-Nie rób tego! Nie dam sobie bez tego rady!- przeraził się
próbując doczołgać i mi przerwać. Wkrótce wszystko zniknęło w kanalizacji.
-Czemu to kurwa zrobiłeś? Wiesz ile ja się namęczyłem żeby
je zdobyć, kurwa?!- wrzeszczał na mnie.
-Tak?! To ci potrzebne?! Chcesz się zaćpać?! O nie tak
dobrze to nie będzie! Zbieraj się!- szarpnąłem nim z w górę i dociągnąłem do
salony, gdzie usadziłem go na kanapie. Wykręciłem numer na taksówkę.
-I po chuj dzwoniłeś po taksówkę?- zapytał patrząc na mnie
nieprzytomnie przekrwionymi oczami.
-Jedziesz do szpitala ćpunie.- warknąłem.
Chyba i tak mnie nie zrozumiał. Po pół godzinie byliśmy w
szpitalu. Doktor zbadał go i pobrał próbkę krwi, a samego Tooru kazał pielęgniarką
ułożyć go w sali 107 na trzecim piętrze. Doktor zaprosił mnie do swojego
ga
binetu.
-Nie będę owijał w bawełnę, jest źle.- spojrzał mi uważnie w
oczy- Pański przyjaciel jest świeżym narkomanem, lecz od razu przesadził w dawką.
Pozbędziemy się z jego organizmy narkotyków i nic więcej nie możemy zrobić..
Nie mamy pewności, że wpadł w nałóg.. Wiemy tylko, że przez ostatnie kilka dni
je zażywał..
-Dobrze doktorze.. A.. jeżeli zaczęłoby się to powtarzać?-
zapytałem niepewnie.
-Z takimi dawkami jak on zażywa to cóż.. długo nie
pociągnie.
-Dziękuję za pomoc. Dowidzenia.- wyszeptałem i skierowałem
się do sali 107.
Na łóżku leżał blady z sińcami pod oczami Aida. Wyglądał jak
trup. Siedząc przy nim wykonałem telefon do Gabiego by poinformować go o
sytuacji. Chciał do mnie przyjść i posiedzieć ze mną przy Tooru, ale poprosiłem
o chwilę dla siebie. Wszystko tak szybko się dzieje.. Aida to świetny chłopak
tylko.. nie radzi sobie z niektórymi rzeczami. Miał problemy z nauką i brał..
Przynajmniej do takich wniosków doszedłem. Miał problemy, a ja nie zauważyłem.
Po raz kolejny okazałem się bezużytecznym chłopakiem…
Siedziałem tam do 22:00 jednak potem pielęgniarka kazała mi
iść do domu się wyspać i coś zjeść. Doczłapałem smętnie do mojego mieszkania.
Otworzyłem drzwi mozolnym ruchem i poszedłem od razu do sypialni padając na
łóżko. Zmęczony myślami jak i sytuacją z mim chłopakiem w mgnieniu oka
odpłynąłem. Śnił mi się koszmar. Tooru miał zapadnięte oczu, kruche ręce, był
jak obłąkany.. Wypominał mi, że jestem egoistą, że nie zauważyłem co się z nim
dzieje i doprowadziłem go do stanu wręcz śmiertelnego.
Obudziłem się nad ranem zalany potem. Przypominając sobie
sen rozpłakałem się z własnej bezsilności..
__________________________________________________________
wiecie, że dzisiaj jest dzień blogów? xd ja nie wiedziałam ale czytanie pierdół takich jak bravo i popcorn robi swoje xd ludu byłam dzisiaj u lekarza! i wiecie co? w poniedziałek ominie mnie rozpoczęcie roku szkolnego ze względu iż idę na badanie tarczycy .. eh jak coś to umrę xd nie no świry... chyba xdd