Gabriel:
-Ano.. Kurde stary słuchaj to dosyć yyy krępujące i w ogóle,
ale beze mnie z tymi rękoma nie dasz sobie rady i ten.. będę musiał pomóc ci
się umyć.- oznajmił.
-Yy..- przełknąłem ślinę- Ten.. jakoś sobie sam poradzę..
-Wierzysz w to? Całe ręce masz zabandażowane, a odwinięcie
nie wchodzi w grę.. No kurde wiem, że to
dla ciebie niekomfortowa sytuacja dla mnie tym bardziej, ale jakbyś nie walił
łapami jak szalony to byśmy nie musieli z tym się babrać.. No to ten.. Idziemy?
Przytaknąłem niepewnie głową biorąc z torby bokserki i dużą
bluzkę. Poszliśmy do łazienki. W ziemi była spora wanna, która była po prawej
stronie. Po lewo duże lustro, zlew i szafki. Dalej drzwi z foliowymi rurkami
zasłaniające małe pomieszczenie z toaletą. Czerwono włosy schylił się do wanny,
zatkał odpływ i zaczął nalewać wodę z pomarańczowym olejkiem, który poznałem po
zapachu. W końcu wanna była napełniona.
-To ten ja się odwrócę
a ty się rozbierz i wejdź tylko nie zamącz bandaży.- mruknął odwracając
się, a ja szybko ściągnąłem z siebie ciuchy i zamoczyłem się w wodzie.
-Ym no już.- mruknąłem.
Odwrócił się w moją stronę przysiadając na płytkach. Chwycił
gąbkę i zamydlił ją. Odwróciłem się tyłem do niego by umył mi plecy. Poczułem
jak gąbka masuje moje plecy. Gdy przez przypadek jego palce musnęły moją skórę
przeszedł mnie dreszcz. Potem odwróciłem się do niego przodem, a on zaczął myć moją
pierś. Najgorszą torturą było jak przejeżdżał po moich sutkach, a ja czułem, że
zaczynam się podniecać. Uniósł za kostkę jedną moją nogę i zaczął ją myć, aż do
uda. To samo zrobił z drugą. Na końcu wmasował szampon w moje włosy i spłukał.
-Dzięki.. Dalej sobie poradzę.- mruknąłem chcąc, by wyszedł
żeby nie zauważył mojego podniecenia.
-Okej tylko ci dam ręczniki.- z szafki obok zlewu wyjął dwa
białe puchate ręczniki jeden duży drugi mały. Położył na płytkach przy dywaniku
i wyszedł.
Podparłem się rękoma po bokach wanny i wyczołgałem na
dywanik. Chwyciłem mniejszy ręcznik robiąc sobie turban na głowie, a potem drugim zacząłem się solidnie
wycierać. Postałem chwile uspokajająco oddychając i jak poczułem, że mój ‘mały
przyjaciel’ też się uspokoił ubrałem się. Ręcznikiem podsuszyłem moje blond
kosmyki i wyszedłem do pokoju. Złotooki siedział przy biurku pakując się na
jutrzejsze zajęcia.
-Ano tooo.. gdzie mógłbym spać?- zapytałem.
-Oo..zupełnie o tym zapomniałem.- zamyślił się na chwilę- Te
dwa pokoje gościnne na dole są w remoncie jeszcze przez jakieś dwa tygodnie…
Chyba.. Ojciec nie długo wróci to się go zapytam, a jak nie to śpisz u mnie.
Mam spore łóżko, więc chyba nie ma problemu?
-W porządku..- nie w ogóle nie jest w porządku, bo jak
powtórzy mi się sen z Kasuse i mi stanie to się chyba spalę ze wstydu.
Po jakiś piętnastu minutach usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do
domu. Udaliśmy się na dół. Spotkaliśmy ojca Aleksandra, więc ja postanowiłem,
że zrobię kolację i herbatę, a oni usiądą sobie w jadalni i pogadają.
Przygotowałem ryż z sosem słodko-kwaśnym i brokułami. Zaparzyłem jeszcze
herbatę i zacząłem wszystko zanosić do jadalni. Najpierw porcje dla nich, a
potem pojawiłem się ja ze swoją.
-Porozmawiałem z synem i nie mam nic przeciwko byś tu
został, ale rzeczywiście musisz z nim dzielić pokój, bo gościnne są w remoncie
i trochę to potrwa.- powiedział i spróbował dania- Mmm dobre. Jak będziesz miał
jakieś natchnienie to możesz nam czasami gotować.- mrugnął do mnie.
-Oczywiście. Mogę robić przez ten tydzień obiady i kolacje,
a od przyszłego tylko kolacje, bo zajęcia będę miał akurat do późna.
-Nie czuj jakiegoś obowiązku co do robienia tego. Jak chcesz
to rób, jak nie to nie.- uśmiechnął się przyjaźnie.
Zjedliśmy i pogadaliśmy przy herbatce, by potem rozejść się
do pokoi. Położyłem się na jednej połówce łóżka, a Aleks poszedł się wykąpać,
by po chwili wrócić w samych spodniach od piżamy.
-Dobranoc.- powiedział i ułożył się wygodnie na poduszce
gasząc lampkę.
-Branoc.- mruknąłem sennie, by po chwili odpłynąć w objęcia
Morfeusza.
Następnego dnia obudziłem się przed 10:00. Zarówno Aleks jak
i Minako już byli w szkole, więc ja postanowiłem, że może posprzątam na
parterze. Chociaż tak jak na razie mogłem się im odpłacić za przygarnięcie.
Wyszło na to, że wyczyściłem wszystko i nawet wypastowałem podłogę. Było około
13:00 jak wziąłem trochę moich oszczędności i postanowiłem zrobić zakupy. Po
nie całej godzinie wróciłem z dwoma sporymi siatami z jedzeniem. Zdążyłem
rozpakować produkty jak do domu wpadła młoda. Zapytała czy może mi pomóc w
zrobieniu obiadu. Nie widząc zastrzeżeń pozwoliłem jej i zaczęliśmy myśleć co
by tu przygotować biorąc pod uwagę, że przyjdą także Ayase i Tooru.
Zdecydowaliśmy się na faszerowane pieczone pomidory. Już nie długo potem w
kuchni czuć było przyjemny zapach potrawy. Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem,
że chłopaki będą za jakieś dziesięć minut. Ułożyliśmy wszystko ładnie na
talerzach i zanieśliśmy do jadalni. Zaledwie chwilę potem usłyszałem jak do
domu wrócił Aleks i słyszałem również głosy Ayase i Tooru. Przywołani zapachem
przydreptali do nas i spojrzeli łakomie na obiad.
-No hej chłopaki siadajcie i jedzcie.- zaprosiłem ich do
stołu. Nie stawiali protestu i zaczęliśmy pałaszować. Później do Minako
przyszła koleżanka , więc poszły do ogrodu, a my siedzieliśmy w swoim męskim
towarzystwie. Zauważyłem, że nawet jak coś do jedzenia robiłem to nie
odczuwałem bólu w rękach, więc bandaże długo nie będą potrzebne. W końcu wyszło
na to, że Tooru i Aleks zasiedli w salonie przed konsolą, a z Ayase poszliśmy
do pokoju.
-Z tego co słyszałem gołąbeczki nie próżnujecie.- wystawiłem
język.
-Z tego co widzę to wy też. Mieszkacie razem, śpicie w
jednym łóżku, robisz mu obiadki..Jak stare małżeństwo.- odgryzł się.
-Pff mnie z nim nic nie łączy.
Poprzekomarzaliśmy się jeszcze trochę, ale w końcu zeszliśmy
na temat tego co się stało, że jestem właśnie tu. Około 19:00 chłopaki się
zmyli.
Ayase:
Wczoraj byliśmy u Gabiego i Aleksa. W szkole znowu
zachowywałem się z Tooru czysto koleżeńsko. Na korytarzu byłem świadkiem jak
Aleks ponownie zaczął chodzić z Tamami. Cytata blondyna z ilorazem inteligencji
na minusie pf.. Po szkole musiałem na chwilkę iść do pokoju nauczycielskiego
odnieść magnetofon z sali językowej, iż nauczyciel mnie prosił. W podskokach
pognałem przed szkołę mając nadzieję, że mój turkusowooki tam na mnie czeka.
Nigdzie go jednak nie widziałem. Po chwili telefon w mojej kieszeni zawibrował
i odczytałem od niego wiadomość, która brzmiała:
„Dzisiaj jestem zajęty”
Eh? Żadnego całuska czy coś? No wielkie dzięki, a mieliśmy
ten dzień spędzić razem. Do końca dnia nie dostałem od niego żadnej wiadomości
i nawet nie zadzwonił, a gdy ja próbowałem to zrobić włączała się poczta.
Zirytowany postanowiłem z nim jutro pogadać. Jednak jak się okazało w szkole
także go nie było, a po szkole jak byłe w jego mieszkaniu to nikt nie otwierał.
Poszedłem do domu starając się powstrzymywać łzy. Wiedziałem, że się ze mnie
chciał ponabijać! A teraz ma jeszcze większy ubaw mnie ignorując! A już miałem
nadzieję, że coś do mnie czuje, że to chłopak dla mnie. A co? Nagle odechciewa
mu się mojego towarzystwa i mnie unika. Sukinsyn!
Przez kolejne dwa dni szkoły go nie widziałem, aż nadszedł
weekend. W sobotę rano dostałem od niego wiadomość żebyśmy się spotkali w
kawiarence Antiqua o 10:00. Poszedłem tam z obojętnym wyrazem twarzy. Siedział
już na miejscu, ale był blady i miał sińce pod oczami. Na ten widok drgnąłem.
-Przepraszam.- powiedział zachrypniętym głosem- Dowiedziałem
się, że z babcią Torini jest źle i poleciałem jak najszybciej do niej do Włoch.
Starałem się jej pomóc, by wyzdrowiała, ale ona tylko słabła w oczach. W
czwartek umarła w śnie, a wczoraj był już pogrzeb. Nie mogłem się z tobą
skontaktować, bo rozładował mi się telefon, a nie wziąłem w pośpiechu
ładowarki.. Kochanie naprawdę przepraszam. Jest mi tak źle, że babci Torini już
nie ma..
-Oh.- przytuliłem go- Już dobrze.
Nie odzywaliśmy się przez jakiś czas. Wiedziałem, że tego
potrzebował. Czułego uścisku ukochanej osoby. A pomyśleć, że ja w niego
zwątpiłem.. Posiedzieliśmy tam kilkanaście minut i przenieszliśmy do niego do
domu. Widziałem, że jest zmęczony, więc położyliśmy się, przytuliłem go do
swojego torsu i czuwałem, aż uśnie. Gdy przestał drgać i usłyszałem jego
unormowany oddech co oznaczało, że usnął sam przymknąłem powieki. Było mi źle.
Tworzyłem histerie wszystko działo się tak szybko.. A tu okazuje się, że
spotkało go takie nieszczęście… Byliśmy ze sobą dwa tygodnie, a ja śmiałem
zwątpić.. To mnie zabolało.. Ale od teraz nie zwątpię, muszę dać z siebie
wszystko, byśmy byli ze sobą jeszcze dłuuugo i o jeden dzień dłużej..
____________________________________________________
gome za takie krótkie i za jednoniowe opuźnienie... ale ja dłuższego napisać nie mogłam bo chorutka jestem i mi mózg fiksuje
nie pozwalam ci chorować <o< , a tym bardziej nie pozwalam by Aleks znowu był z Tamami x.x . żądam by zerwali , a Aleks wypłakiwał się po pijaku Gabrielowi and potem ma nastąpić buzi buzi *o* <3
OdpowiedzUsuńja chce jeszcze,,, uwielbiam cię wiesz?
OdpowiedzUsuńpisz dalej, dużo weny i zaglądaj często do mnie, jutro może nawet do 12 rozdziału wstawię ;3
Twoja Maru;3
Kaeru mam ochotę cię ukatrupić.Dlaczego nie opisałaś reakcji Aleksa jak kąpał Gabrysia?! Nie masz sumienia! Ja liczyłam, że coś drgnie. Ten facet ma serce z kamienia. Nie zerknął na kolegę chociaż raz? A miało być tak pięknie! Gabryś to fajtłapa! Miał taką okazję trochę pouwodzić Kasuse i nie skorzystał.Czyżby ta plastikowa blondyna tak go eksploatowała, że nikt poza nią już go nie interesuje?
OdpowiedzUsuńhttp://stregabiancayaoi.blogspot.com
Ach, szkoda, że Alex nie pooglądał sobie Gabiego, ale nie zawstydzajmy Gabrysia. Będą mieli jeszcze okazję nie tylko na siebie popatrzeć. :D Gabriel zachowuje się jak dobra żona. I śpią razem. :DDDD
OdpowiedzUsuńA Ayase, fakt zwątpił w Tooru, ale co miał robić. Chłopak się do niego nie odzywał, zniknął. Ale już są razem. :D